Aktualności z Facebooka
Pierwsza Wirtualna Przechadzka - dzień dwunasty: Jastrzębia Góra - Jastarnia
W nieco zdekompletowanym składzie wyruszamy z Jastrzębiej Góry. Roszady od samego początku, ktoś idzie od razu nad Bałtyk, ktoś Lisim Jarem, ktoś wędruje wzdłuż szosy pod latarnię i dopiero stamtąd schodzi nad morze - mijając się tam z kimś, kto już wraca z powrotem na klif... Ciąg dalszy przetasowań w Chłapowie, część wybiera plażę, część rezerwat Wąwóz Rudnik Chłapowski. Do Władysławowa też wchodzimy różnymi drogami: przez Cetniewo, przy "Koronie Himalajów", lub dookoła - przez port.
Niezależnie jednak od trasy, wszystkie drogi prowadzą do "Iki" - miłego baru, przy dworcu. Pora jest śniadaniowa więc zamawiamy piętnaście jajecznic. Oj, chyba nie wyjdziemy stąd zbyt szybko...
W końcu jednak wyjść trzeba, bo przed nami jeszcze szmat drogi. Drogi długiej i pięknej, lecz trudnej, bo piasek na tym odcinku jest grząski. Mijamy "CPN" i wchodzimy na kosę. I znowu roszad ciąg dalszy - aby ulżyć nogom w niedoli. Idziemy więc na zmianę po plaży, leśnym szlakiem i ścieżką rowerową od strony Pucyfiku. I znów wszystkie ścieżki prowadzą w jedno miejsce: do "Przetwórni" - naszej ulubionej knajpki w Kuźnicy. Czas na obiad... Furorę robią trzy zupy: rybna, dyniowa z krewetkami oraz tajska. Maja zjada wszystkie.
Po takim posiłku trudno przejść kilka metrów, o kilku kilometrach nie mówiąc. Niewiele zatem już mówiąc wleczemy się do Jastarni, która ciągnie się w nieskończoność, a Kuba oczywiście ma dla nas kwaterę na jej końcu. Robimy zakupy po drodze, aby nigdzie już dziś nie wychodzić.
Nigdzie z wyjątkiem odprawy, bo jutrzejsza jest znów dziś wieczorem. Nie musimy jednak już chodzić daleko, wystarczy tylko zejść do kawiarni na parterze naszej kwatery. Lokal jest nieczynny, więc mamy cały dla siebie. Na jutro, zamiast wspólnej godziny wyjścia, Kuba wyznacza wspólny czas dojścia na metę. A zatem wolniejsi wcześniej wyruszą stąd w drogę, szybsi - później; planujący przejście plażą - przed świtem, a idący krótszą, rowerową trasą - po wschodzie słońca. Grunt, by wszyscy byli na Cyplu równocześnie, o jedenastej. Dlaczego tak wcześnie? Bo część z nas chce zdążyć do Gdyni na pociągi powrotne do domów.
To nasza ostatnia odprawa na Przechadzce. Kuba rozdaje "marcepanki", Gosia kupiła truskawki, Marta z Agatą - ciasteczka. Wspominamy "wieczorek zapoznawczy" w Wisełce. Tak dawno to było, i tak niedawno równocześnie. Cieszymy się wspólną drogą i trochę nam smutno, że jutro dobiegnie końca. Kres nostalgii kładzie gospodarz, który chciałby już zamknąć lokal.
publikacja: 2020-05-20 08:00
Archiwum aktualności
2022: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień2021: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2020: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2019: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2018: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2017: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2016: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2015: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2014: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2013: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2012: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2011: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień