Aktualności z Facebooka
Pierwsza Wirtualna Przechadzka - dzień ósmy: Ustka - Smołdziński Las
Z trudem wstajemy wcześniej. Odprawa o siódmej, gdyż przed nami długa droga. Tuż przed wyjściem przychodzi tradycyjny, rymowany SMS od Kuby do wszystkich, na dzień dobry. Tym razem napisał: "Wstawaj Przechadzko łaskawie, by stawić się na odprawie". To bardziej hasło do założenia plecaków, niż pobudka, bo odprawa zaczyna się za moment.
Mariusz - jak zwykle - spóźnia się na odprawę. O całe trzy minuty! No cóż, grunt to zrobić wrażenie swoim wejściem. A odprawa trwa dziś dłużej niż zwykle, bo kwestii do przekazania jest więcej: wybór dróg, zakupy na trasie, smażalnia w Rowach, trattoria na mecie i dwie kwatery w Smołdzińskim Lesie.
Przed rokiem grupową fotkę pstryknęliśmy sobie przy Syrence. Tym razem jednak, aby nie nadkładać drogi, robimy sobie zdjęcie z Ireną Kwiatkowską, której ławeczka stoi przy trasie.
Wychodzimy z Ustki. Rozpoczyna się jeden z efektowniejszych odcinków naszego wybrzeża, klify są coraz wyższe, a plaża coraz węższa. Po czterech kilometrach przeskakujemy przez ujście Orzechówki. Tym razem udało się, lecz przy jej wyższym stanie trzeba wejść w głąb lądu, do mostu. Ktoś wspomina, jak wpadł tutaj do wody po uda, bo pień leżący w poprzek, wyglądał wprawdzie jak kładka, lecz zanurzył się pod ciężarem człowieka.
Wybór dalszej drogi jest trudny, bo i plaża pod klifami jest piękna i ścieżka malowniczo poprowadzona górą kusi. Dzielimy się więc na grupy. Większość korzysta z okazji by przejść dołem, bo przy wyższej fali bywa to niemożliwe, gdyż woda sięga krawędzi klifu. Ale i tym razem, pomimo względnej ciszy, kilka ostróg wychodzących najdalej w morze, musimy omijać biegiem, czekając przed sprintem na moment, gdy fala się cofnie.
Poddąbie, Dębina, klify są coraz wyższe, lecz i plaża coraz szersza, więc ryzyko zamoczenia mniejsze. Mijamy kilku wędkarzy i dwie osoby zbierające kamienie. Pytamy po co? Do gabinetu masażu. Te płaskie otoczaki, wielkości dłoni, są podobno najlepsze, a w sklepie kosztują majątek. Rozglądamy się: a więc leży tutaj majątek... Cóż, niech leży, nie będziemy go dźwigać do Helu. Klif za Dębiną stopniowo opada, a przed Rowami znika zupełnie, zastąpiony przez wydmy.
A jak Rowy, to wiadomo - Smażalnia Ryb U Juliusza. Naszą "metą" była tu ongiś "Chłopska", przestronna restauracja, z dobrym menu i klimatem. A do tego czynna przez rok cały, więc nawet na lutowych spacerach można było ogrzać się w środku. Teraz niestety nie działa, lecz na szczęście zauważył nas pan Juliusz. Zauważył dosłownie, bo własnym sumptem wykonał planszę z logo PoPiasku.pl i powiesił nad wejściem do smażalni. Korzystamy z gościnności z wdzięcznością. Posiłki są tu pyszne, rabat dla "długodystansowców" znaczący, a półmisek wędzonych szprotek - gratis.
W Rowach do Przechadzki dołącza Jasiek, emerytowany pilot boeningów, który przeniósł się tutaj z Warszawy. Na plaży zawsze widać go z daleka, bo jest wyższy od reszty o głowę.
Przed wyjściem z Rowów robimy zakupy w "Meduzie" (dużym sklepie przy Nadmorskiej), bo na mecie dzisiejszego etapu zaopatrzyć będzie się trudno. Jedyny "spożywczak" w Smołdzińskim Lesie stoi trzy kilometry od kwater.
Za mostem rozdzielamy się, część schodzi na plażę, część wybiera leśną drogę prowadzącą przez Słowiński Park Narodowy. I tu znów wybór jest trudny, bo i wybrzeże będzie piękne i szlak leśny urozmaicony: jeziora, pomosty, komary... Tak, tak - nigdzie nie ma większych i żarłoczniejszych komarów. A, że to teren parku, więc ani zabijać ich nie wolno, ani dokarmiać, ani nawet płoszyć. Można tylko salwować się ucieczką... To właśnie dlatego ten wariant, chociaż dłuższy, niż plażą, pokonuje się szybciej. Pod warunkiem wszak korzystania ze szlaku, bo do dziś krążą wśród nas opowieści grupie, która chciała na skróty dojść do kwater... Podobno spotkali w lesie jenota większego, niż żubr. Wtajemniczeni znają historię.
Z dwóch stron zatem, grupami wchodzimy do Smołdzińskiego Lasu, lecz niemal wszyscy spotykamy się w Trattorii Riccardo. Maja już przez telefon zaanonsowała nasze przyjście. Trattorię odwiedzamy zawsze, odkąd kilka lat temu powstała. "Odkrył" ją pewnej zimy Adam, myśląc najpierw, że to fatamorgana, bo w miejscu, które z poprzednich wypraw znał doskonale i wiedział, że hula tam wiatr, stała nowiutka trattoria, do tego czynna pomimo braku gości. Okazało się, że otworzyli ją właśnie, po przeprowadzce z Warszawy, emerytowany włoski szef kuchni, i nasza polska śpiewaczka operowa (również w stanie spoczynku).
Trattoria Riccardo... Miło tu, więc biesiadzie nie byłoby końca, gdyby nie późna pora. Dziewczyny mieszkają po sąsiedzku, na jednej z naszych ulubionych kwater, u pani Jadwigi. Ciasno tam trochę, lecz urok wspólnego poddasza jest bezcenny. No i nie trzeba już wędrować w głąb lądu. Faceci mają trudniej, ich Kuba skierował do "Spokojnego Rancho", magiczne miejsce, lecz oddalone od morza i trudno tam trafić. Niestety, nie możemy nocować wszyscy razem, bo jest nas zbyt dużo, a kwatery tu małe.
Kuba przysyła SMS dla debiutantów, z opisem dojścia na skróty do "Rancho". Jest tak skomplikowany, że postanawiają pójść tam drogą, dookoła. "Weterani" znają jednak te ścieżki, więc poprowadzą resztę. Zmrok zapada, gdy wszyscy docierają do celu. Gospodarz - jak zwykle o tej porze - przyprowadza z łąki kucyka. Ile to już lat panie Czesławie? Czy to wciąż ten sam kucyk?
publikacja: 2020-05-16 08:00
Archiwum aktualności
2022: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień2021: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2020: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2019: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2018: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2017: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2016: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2015: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2014: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2013: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2012: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2011: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień