Aktualności z Facebooka
Pierwsza Wirtualna Przechadzka - dzień szósty: Dąbki - Jarosławiec
Pomimo dnia rekreacyjnego i tak prawie wszyscy wychodzimy o ósmej. Cóż, siła przyzwyczajenia. Rytm Przechadzki jest prosty: wyjść, przejść, dojść, pogadać, odpocząć. I to się wcale nie nudzi. W drzwiach żegna nas gospodarz "Fregaty", pan Patryk.
Piasek na odcinku do Darłówka jest "ciężki", więc tak daleko jak można idziemy drogą leśną, wzdłuż plaży. Schodzimy jednak nad Bałtyk, gdy dukt zaczyna skręcać w głąb lądu. Po kilkuset metrach przeszkoda: ujściem Leniwca, które zwykle jest zasypane piaskiem, tym razem płynie woda. Nie mamy wyboru, trzeba dojść do mostu, na szczęście niedaleko.
Pierwsza, tuż przed nami, idzie Kasia, podchodzi do nurtu by sprawdzić głębokość wody, bo jednak ma nadzieję na przejście i nagle, w ułamku sekundy zapada się w piasku po uda. Kurzawka! Tak - nie wiedzieć dlaczego - nazywane są takie pułapki: zaskakująco grząskie, głębokie dołki, wypełnione rzadkim piaskiem wymieszanym z wodą. Zupełnie ich nie widać, zdarzają się rzadko (zazwyczaj przy ujściach rzek), ale każdy z "długodystansowców" zaliczył chociaż jedną.
Kasia błyskawicznie przewraca się, aby rozłożyć ciężar - jak na pękającym lodzie. Ktoś podaje jej kijek, ktoś robi zdjęcia; nic się nie stało, ale w jej butach chlupie woda, a spodnie ma mokre po uda. Znakujemy miejsce, Kuba wysyła ostrzeżenie do idących na końcu, ruszamy dalej.
Darłówko już z daleka anonsuje gmach postawiony kilka lat temu nieomal na piasku. Z tej perspektywy wygląda, jak gdyby unosił się nad wodą. Skutecznie zasłania wszystko, z latarnią włącznie. Kto na to pozwolił? Podobno sztormy już dają mu radę, więc zapewne niedługo postoi.
W Darłówku, tuż za mostem, po prawej stronie, jest "nasza" kawiarnia: "Ambrozja". Zasłużyliśmy sobie na przerwę. Kawa, ciastko, a dla debiutantów "dyżurna" anegdota o Jurku, który, dawno temu, na Lutowym Spacerze kupił sobie w Darłówku wędzoną makrelę. A, że mróz był wówczas siarczysty, to przyszedł z nią do "Ambrozji", usiadł w kąciku i rozwinął chyłkiem. Miny ekspedientek, które poczuły w cukierni ten zapach, nadal nas cieszą.
Czas ruszać w dalszą drogę. Idziemy groblą, z której Bałtyk widać z efektownej perspektywy, innej, niż poziom morza. Ujście kanału jest zasypane piaskiem, więc pokonujemy je bez trudu, lecz znów wspominamy Jurka, który kiedyś, przez rwący nurt, został na drugi brzeg przeniesiony w łyżce, pracującej tu akurat koparki.
Grobla kończy się tuż za kanałem. Wchodzimy do lasu... I znowu, który to już raz, wita nas asfalt ścieżki rowerowej. A taki przyjemny dukt prowadził tędy jeszcze kilka lat temu...
Wicie widać między drzewami już z daleka. Wspominamy, jak podczas jednej z pierwszych Przechadzek przeoczyliśmy tę miejscowość, bo była cichą, niewielką osadą, ukrytą w lesie. Teraz prowadzi tam promenada, obstawiona domami, a nowy parking ciągnie się bez końca. Chyba żaden z kurortów nie rozbudował się tak błyskawicznie, chociaż zmiany widać we wszystkich.
Zatrzymujemy się przy głazie wyznaczającym środek naszego wybrzeża. Jakim cudem połowę? Kilka lat temu, na PoPiasku.pl, Staszek opublikował tekst, w którym zmierzył się z tym tematem. I chociaż środek wyliczał na wiele sposobów, to jednak żaden z nich nie wskazał na to miejsce. Najbliższe jest dwa kilometry dalej, niefortunnie, bo w lesie - in the middle of nowhere - kto by tam chodził? Wizerunkowi osady lepiej służy więc ta lokalizacja głazu, przy promenadzie.
Rozdzielamy się. Część wychodzi nad Bałtyk zejściem, na którego ścianach namalowano fasady kamienic. Część idzie dalej leśnym asfaltem. To tędy prowadziła "drewnianka", droga z podkładów kolejowych, ułożona by furmanki nie zapadały się w piasek. Widać ją było jeszcze w kilku miejscach zanim wylano ten asfalt.
Kilometr dalej nowy asfalt wyprowadza nas na... Hmmm... Ten pas betonu ma taką dziwną nazwę... Drogowy Odcinek Lotniskowy - ktoś podpowiada. No właśnie, czyli kawałek drogi przystosowanej do lądowania samolotów w czasie wojny, ciągnący się aż do Jarosławca. Dość! Wszyscy schodzimy na plażę.
Piasek jest tu doskonale ubity, "lekki", nogi same niosą, klif Jarosławca efektownie zamyka perspektywę, aż szkoda kończyć ten etap. Jeszcze tylko rzut oka na nowe umocnienia, sztuczne plaże i rafy niemal jak w Dubaju (tu piasek już zasypał zjazdy dla wózków) i idziemy na kwaterę. Czyli - jak zwykle - na sam koniec miejscowości.
Ośrodek, w którym dziś nocujemy, to największa z naszych kwater na trasie. Kilka budynków, domki kempingowe, restauracja, recepcja. Tam musimy zgłosić się po klucze; tym razem Kuba nie podał nam na odprawie numerów pokoi, bo sam ich nie znał. Kilka lat temu, za poprzednich właścicieli, w cenę noclegu mieliśmy wliczone kiełbaski oraz ognisko. Teraz za obiadokolację trzeba dopłacić, nie narzekamy, bo ciepły posiłek i tak zjeść warto.
Spotykamy się więc o osiemnastej, w restauracji. Chyba po raz pierwszy wszyscy uczestnicy Przechadzki mieszczą się przy jednym stole. Bo w Wisełce musieliśmy zsunąć ze sobą kilka. Ale kiedy to było? Na samym początku drogi. Dzisiaj, właśnie w Jarosławcu, minęliśmy połowę. Od jutra będzie "z górki". Trochę szkoda.
publikacja: 2020-05-14 08:00
Archiwum aktualności
2022: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień2021: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2020: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2019: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2018: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2017: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2016: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2015: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2014: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2013: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2012: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2011: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień