Aktualności z Facebooka
Pierwsza Wirtualna Przechadzka - dzień trzeci: Pobierowo - Dźwirzyno
Dzisiaj odprawa o siódmej, bo przed nami długa droga. Wyruszamy całą grupą i do Pustkowa idziemy razem, leśną drogą. Tu zatrzymujemy się na moment przy krzyżu, "replice" tego stojącego na Giewoncie. Nasz, nadmorski jest nawet o metr wyższy!
Za Pustkowem rozdzielamy się, kilka osób schodzi na plażę, lecz większość nadal wędruje szlakiem, aby - już po raz kolejny - zobaczyć słynne ruiny kościoła. Kilka lat temu, cały rozległy plac przed nimi wyłożono płytami, więc teraz bardziej tu widać ich szarą, przytłaczającą powierzchnię, niż niewielką ściankę z cegieł - czyli wszystko, co zostało z kościoła.
Wybór dalszej drogi jest trudny, bo obydwie są piękne: ze ścieżki malowniczo poprowadzonej przy krawędzi klifu Bałtyk wygląda przepięknie, lecz z dołu ruiny kościoła wreszcie robią imponujące wrażenie, a w ścianie klifu wzrok przyciąga kolonia jaskółek brzegówek. Ruch panuje tu ogromny, co chwilę do nor wlatują kolejne ptaki, aby po chwili z nich wyfrunąć. Zapewne karmią już młode. Część z nas zatem wędruje górą, a część schodzi na plażę schodami z platformy widokowej, postawionej tu dziesięć lat temu.
Następny po drodze jest Rewal i tu nadal ścieżki naszej ekipy prowadzą równolegle: przez miejscowość lub plażą. Za to prawie w komplecie spotykamy się pod latarnią morską w Niechorzu. Ławek tu tyle, że każdy może wygodnie odpocząć. Niechorze kusi też Parkiem Miniatur Latarni Morskich, jeszcze zamkniętym, więc oglądamy go przez siatkę, i otwartymi już kawiarniami, którym trudno się oprzeć.
Nagle do wszystkich przychodzi SMS, telefony odzywają się niemal równocześnie. Skoro tak, to na pewno jest to komunikat od Kuby. Codziennie wysyła ich po kilka - w kwestiach organizacyjnych lub topograficznych: przypomina o odprawach, uprzedza o niezapowiedzianych przeszkodach, anonsuje atrakcje, proponuje modyfikacje trasy. Dzięki temu nawet rozciągnięci na dystansie wielu kilometrów lub wędrując samotnie jesteśmy na bieżąco informowani o najważniejszych sprawach. Czasem też ktoś z nas przekazuje Kubie swój komunikat, z prośbą o przekazanie wszystkim. Na przykład, że poleca jakąś knajpkę lub tam zaprasza. Do historii przechadzkowych anegdot przeszła już informacja, że jedna z uczestniczek czeka na chętnych w... "Łóżku" czyli jednym z jastarniańskich lokali. Na razie jednak jesteśmy w Niechorzu, więc trzeba przeczytać wiadomość od Kuby. Już nauczyliśmy się, że jeżeli dziesięć telefonów równocześnie oznajmi nadejście SMS-a, to wystarczy, iż po "komórkę" sięgnie jedna osoba i przeczyta komunikat pozostałym. Co więc tym razem? Kuba - jak zwykle - wyprzedza stawkę: właśnie mija ujście Kanału Liwia Łuża i zawiadamia, że tym razem jest zasypane piaskiem, więc nie trzeba nadkładać drogi wchodząc w głąb lądu, do mostu lub przepustu. Skoro Kuba już tam jest, to może my też ruszymy w dalszą drogę? A może - lepiej - zamówimy jeszcze po ciastku i kawie? Nigdzie nam się przecież nie śpieszy.
W końcu jednak czas ruszyć w drogę, bo przed nami jeszcze jej szmat. Mijamy Pogorzelicę i wchodzimy na pierwszy podczas Przechadzki tak bezludny odcinek. Przez dwanaście kilometrów, aż do Mrzeżyna nie ma żadnych miejscowości, to dawne tereny wojskowe, jeszcze nie tak dawno zamknięte dla postronnych. Kilka osób wybiera szlak rowerowy, przez las, po płytach i bruku drogi wiodącej przez dawną jednostkę. Większość jednak schodzi nad morze. Ci wybrali lepiej, bo ten odcinek jest olśniewający. Plaża pusta aż po horyzont, błękit i obłoki nad głową, słońce i wiatr w plecy. Rytm marszu oszałamia nawet najodporniejszych. Dwie godziny mijają niepostrzeżenie. Coraz wyraźniej widać pirs portu w Mrzeżynie.
A skoro Mrzeżyno, to Smażalnia u Rybaka Mariana. Idziemy tam prawie wszyscy, schodzimy się sukcesywnie, gdyż grupa jest rozciągnięta na bardzo długim dystansie. Pani Iwona wita nas serdecznie, bo wprawdzie spotykamy się raz w roku, lecz pamiętamy o sobie przez cały. Tutejsza zupa rybna nie ma równych sobie. Przed rokiem wygrała w rankingu przeprowadzonym przez Maję, testującą nadmorskie lokale. Reszta menu też jest prima sort! Kuba - jak zwykle - wpadł tu, aby się przywitać i zaanonsować nasze przyjście, lecz popędził dalej, nie zatrzymując się na obiad. Znowu więc pani Iwona zawija w folię dwa krokiety z dorsza, które Małgosia zaniesie Kubie do Dźwirzyna. I znowu nie pozwala za nie zapłacić.
Dźwirzyno, Dźwirzyno... A tak dobrze nam tu, w Mrzeżynie... I nic nie zakłócałoby sielanki, gdyby nie wizja tych siedmiu kilometrów finiszu przed nami.
O drodze z Mrzeżyna do Dźwirzyna, trudno powiedzieć coś ponadto, że cały czas zastanawialiśmy się na tym jak - z zemsty za tych siedem kilometrów - zamordujemy Kubę po dojściu na kwaterę. O ile wystarczy nam siły na taki wysiłek. Nie wystarczyło... Całe szczęście, że przynajmniej "Biedronkę" mamy tuż za rogiem.
Kwatera w Dźwirzynie jest dość specyficzna, ma swoje mocne i słabe punkty. Bo z jednej strony przyjemne, wewnętrzne patio sprzyja integracji, lecz z drugiej, w pokojach jest tu tak zimno, jak nigdzie na trasie. Budynek mamy wolnostojący i nikt tu jeszcze w tym sezonie nie nocował przed nami, więc chłód czai się wszędzie. Gospodyni przynosi koce, a dla dziewczyn Kuba zdobył "farelkę", lecz pomaga to niewiele.
Odwiedza nas - mieszkająca w Kołobrzegu - Basia. Przyjechała tu na rowerze, dziesięć kilometrów w jedną stronę. Nie może dołączyć do Przechadzki, więc postanowiła przynajmniej spotkać się z nami. Przywiozła sernik własnej roboty, przepyszny! Narożnik patia jest jeszcze oświetlony słońcem, siadamy tam z Basią, by złapać ostatnie smugi ciepła. Jednak wieje tak zimny wiatr, że mniej wytrwali umykają z kawałkami sernika od razu. A gdy słońce znika za winklem czmychają nawet największe łasuchy.
Jak tu wziąć prysznic w tym igloo? Czym jeszcze przykryć się w łóżku? Co jeszcze założyć na siebie? Czy jedna czapka wystarczy? Skąd wziąć drugą? Przechadzkowe dylematy...
publikacja: 2020-05-11 08:00
Archiwum aktualności
2022: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień2021: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2020: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2019: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2018: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2017: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2016: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2015: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2014: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2013: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2012: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień
2011: styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień